1270 kilometrów ekspresówek i autostrad jest w tej chwili w budowie w Polsce – wynika z szacunków money.pl. Niestety jeśli staliśmy w korkach w majówkę, to i postoimy w wakacje. Mało które trasy szybkiego ruchu zostaną otworzone jeszcze w tym roku.
Kto z Warszawy będzie chciał jechać na Mazury, prawdopodobnie wybierze trasę S8. Według planów ekspresówka miała być oddana w połowie wakacji. Dziś wiadomo, że to już praktycznie nierealne. Na pierwszym odcinku budowy na początku kwietnia zaawansowanie finansowe wynosiło zaledwie połowę. Na drugim fragmencie około 75 proc.
– Pracujemy teraz też w nocy, ale tylko tutaj. Gdzie indziej są tylko ochroniarze – mówi pracownik firmy budowlanej, spotkany na budowie S8.
Co by się nie działo, w wakacje kierowcy jadący do Augustowa, Rajgrodu czy Suwałk będą więc stać w korkach. To samo jadący do Białegostoku czy Zambrowa. Przejazd 40-kilometrowym odcinkiem zamiast trwać 20 minut wydłuży się do nawet do godziny.
Podobnych złych wieści jest więcej. Opóźniona, i to blisko o rok, jest trasa S3 z Legnicy do Nowej Soli, a także fragment tej samej ekspresówki do Bolkowa. Jadący z Wrocławia nad morze przez Poznań dalej będą stać na wciąż budowanej S5. Ostatni z odcinków przed stolicą Wielkopolski miał być oddany w listopadzie zeszłego roku. Teraz nowy termin to… listopad 2018.
Także wybierający się w góry nie mogą liczyć na to, że w tym roku będzie szybciej. Kilkukilometrowy fragment zakopianki pod Chabówką miał być gotowy już w sierpniu. Będzie, ale przyszłego roku.
O przedłużenie kontraktu poprosiły też firmy Salini i Todini, które budują odcinek S7 z Chęcin do Jędrzejowa. 21-kilometrowym fragmentem ekspresówki powinny od pół roku bez problemów jeździć samochody.
– Mamy nadzieję, że ten odcinek drogi S7 będzie przejezdny w tym roku – przekazała niedawno Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad portalowi Rynek Infrastruktury.
Kierowcy nie mają też co liczyć na to, że w najbliższe lato pojadą obwodnicą Koszalina. Tu także bój toczy się już nie o pierwotny przedwakacyjny termin, ale o otwarcie jeszcze w tym roku.
Gdzie pojedziemy szybciej? Możliwe, że po obwodnicy Puław. Fragment S12 miał być gotowy już w kwietniu, ale wykonawca poprosił GDDKiA o dodatkowy czas. Dostał nieco ponad trzy miesiące. Firma Energopol Szczecin obiecuje jednak, że jeśli pogoda dopisze, to zrobi wszystko, by oddać 12-kilometrowy odcinek wcześniej.
Na przełom czerwca i lipca zaplanowano też otwarcie drugiej nitki trasy S3 pod Zieloną Górą. Możliwe także, że uda się dokończyć w lipcu fragment S5 pod Lesznem. Na tym lista się kończy. Ewentualne nowe fragmenty ekspresówek zostaną otwarte pod koniec roku.
W sumie według szacunków money.pl zakontraktowanych jest 1270 kilometrów tras szybkiego ruchu (łącznie w budowie i projektowaniu). Z tego opóźnionych jest co najmniej 300 kilometrów. A liczymy tu tylko oficjalnie zgłoszone już do GDDKiA drogi, które nie zostaną oddane na czas lub takie, które ze względu na małe zaawansowanie prac, wiadomo, że nie zostaną oddane.
Ile dróg rzeczywiście jest opóźnionych? To trudno teraz wyliczyć. Budowlańcom pomaga nawet pogoda: łagodna zima oraz bardzo ciepły i niedeszczowy kwiecień. To sprawia jedynie, że opóźnienia się nie pogłębiają. Na ich nadrobienie czasu po prostu nie ma.
Na przykład odcinek A1 od Blachowni do Rzęsawy (fragment obwodnicy Częstochowy) zgodnie z harmonogramem ma zostać oddany pod koniec tego roku. Problem w tym, że na zdjęciach na stronie kontraktu widać nie asfalt, a głównie… piach.
Na dodatek znaczna część kontraktów przez rząd PiS zostało podpisanych jednak pod koniec 2017 roku, więc na efekty trzeba będzie jeszcze poczekać. Szczyt otwarć nowych dróg to dopiero 2019 i 2020 rok.